Blog o nas...naszej rodzince, naszym życiu, marzeniach. O spełnianiu tych marzeń, o walce z chorobą i życiu prawieżenormalnie mimo choroby, czyli z cukrzycą W TLE. O naszych podróżach i o naszej kuchni. Zapraszam do lektury :)
wtorek, 22 marca 2016
Tak wyglądam :)
Bo noc była ciężka. Cholerny cukier aż do 4.30 rano nie chciał współpracować. No.
Jedyny plus, ale ogromny: zero ketonów w moczu, a cukru tylko na jeden + :D
poniedziałek, 21 marca 2016
Dzisiaj jej nienawidzę!
Przez ok tydzień M miała piękne cukry, Wręcz musieliśmy w nocy jej zmniejszać bazę na 50% bo miała za nisko. I co? I się skończyło wraz z dzisiejszym rankiem. Wstała z cukrem 130 ponad. Ok, myślę, przewaliłam ze zbyt niską bazą. Włączyłam bazę pierwotną, zważyła śniadanie, policzyłam, zjadła. Poszła do szkoły. Dzwoni po 2h po pomiarze. Słyszę co mówi, i jestem pewna, że się przesłyszałam, ale nie. Niestety nie.
298. Tak. 298. Słabo mi się zrobiło, ale trzeba się było szybko ogarnąć, więc błyskawicznie obliczam w myślach korektę+dawkę na II śniadanie. Ok.
Po kolejnych 2h-169, jest dobrze, spada :) Bierze insę, je III śniadanie. Po szkole poszła do koleżanki, z którą była umówiona. Jadła też tam obiad, więc wyposażyłam ją w wagę. Zważyła wszystko ładnie, zmierzyła cukier-198-dupa, znowu wysoko :/ No trudno, korekta+insa na obiad i niech się dziewczyny bawią. Przecież cukrzyca nie będzie jej ograniczać.
Mama koleżanki odwiozła ją do domu. Mierzymy cukier -254. No nie, mam syć!
Oglądam wkłucie-zakrwawione, no tak, mamy winowajcę. Szybko wymieniam na nowe, podaję korektę już w nowe wkłucie, insulinę na podwieczorek i zjada po 10 minutach dwie kostki gorzkiej czekolady. Z duszą na ramieniu czekam grzecznie 2h do następnego pomiaru.
Pilot-glukometr pika. Czas na pomiar. 214. FUCK. M przekonuje, że w sumie to już nieźle, bo spada, niestety nie jest dobrze, to już kolejna godzina z poziomem ponad 200. Ale ponieważ to pora kolacji postanawiam sprawdzić pompę i wszystko, co możliwe. Pstrykam w ampułkę chcąc wyeliminować ewentualne bąble. Bąbli nie ma, za to nie wiedzieć czemu insulina pryska mi z miejsca, gdzie dren łączy się z ampułką. Ślepa jak kret podstawiam pompę pod lampę i co się ukazuje moim oczom??? Pęknięty dren! Kuźwa! Pęknięty dren! Przez 2 lata, jak mamy pompę, tego jeszcze nie grali. Nosz w mordę.....co mnie zaskoczy następnym razem???
Pozostała godzina do pomiaru po kolacji i niech on wreszcie będzie w normie.
Właśnie takich dni nienawidzę, jej nienawidzę w takie dni, cukrzycy.
EDIT: Walczyłam do samego rana. Niestety krew we wkłuciu+pęknięty dren= high przez prawie dobę :/
298. Tak. 298. Słabo mi się zrobiło, ale trzeba się było szybko ogarnąć, więc błyskawicznie obliczam w myślach korektę+dawkę na II śniadanie. Ok.
Po kolejnych 2h-169, jest dobrze, spada :) Bierze insę, je III śniadanie. Po szkole poszła do koleżanki, z którą była umówiona. Jadła też tam obiad, więc wyposażyłam ją w wagę. Zważyła wszystko ładnie, zmierzyła cukier-198-dupa, znowu wysoko :/ No trudno, korekta+insa na obiad i niech się dziewczyny bawią. Przecież cukrzyca nie będzie jej ograniczać.
Mama koleżanki odwiozła ją do domu. Mierzymy cukier -254. No nie, mam syć!
Oglądam wkłucie-zakrwawione, no tak, mamy winowajcę. Szybko wymieniam na nowe, podaję korektę już w nowe wkłucie, insulinę na podwieczorek i zjada po 10 minutach dwie kostki gorzkiej czekolady. Z duszą na ramieniu czekam grzecznie 2h do następnego pomiaru.
Pilot-glukometr pika. Czas na pomiar. 214. FUCK. M przekonuje, że w sumie to już nieźle, bo spada, niestety nie jest dobrze, to już kolejna godzina z poziomem ponad 200. Ale ponieważ to pora kolacji postanawiam sprawdzić pompę i wszystko, co możliwe. Pstrykam w ampułkę chcąc wyeliminować ewentualne bąble. Bąbli nie ma, za to nie wiedzieć czemu insulina pryska mi z miejsca, gdzie dren łączy się z ampułką. Ślepa jak kret podstawiam pompę pod lampę i co się ukazuje moim oczom??? Pęknięty dren! Kuźwa! Pęknięty dren! Przez 2 lata, jak mamy pompę, tego jeszcze nie grali. Nosz w mordę.....co mnie zaskoczy następnym razem???
Pozostała godzina do pomiaru po kolacji i niech on wreszcie będzie w normie.
Właśnie takich dni nienawidzę, jej nienawidzę w takie dni, cukrzycy.
EDIT: Walczyłam do samego rana. Niestety krew we wkłuciu+pęknięty dren= high przez prawie dobę :/
Subskrybuj:
Posty (Atom)