piątek, 30 listopada 2018

Wielki krok w życiu panny M.

        





       Dziś wielki dzień dla panny M i nas rodziców też. Rano zaproponowałam jej, żeby już nie dzwoniła do mnie, tylko sama podejmowała wszystkie decyzje dotyczące cukrzycy. Do tej pory było tak, że dzwoniła za każdym razem, jak chciała zjeść, mówiła, ile ma cukru, a ja jej mówiłam, ile ma wziąć jednostek insuliny. Dzwoniła też, jak miała wysoki i pytała, ile ma wziąć korekty. Jak miała niski, to sama wiedziała, że ma się dosłodzić i to robiła.

         Myślę, że sobie świetnie poradzi. Od 2 lat już sobie sama oblicza wymienniki, zna swój przelicznik, więc potrafi wyliczyć dawkę insuliny. Do tej pory jednak bała się podjąć ostateczną decyzję ile ma jej wziąć, sama, bez naszego nadzoru. Zwłaszcza, że przelicznik zmienia się jak w kalejdoskopie ostatnio. My w dwóch często się zastanawiamy kilka minut, ile tej insuliny jej dać, a niejednokrotnie zmieniamy po chwili zdanie. A ona będzie miała na tę decyzję tylko chwilkę, bo przerwy w szkole są krótkie ;)

          Jutro skończy 12 lat, ma 5-letnie doświadczenie cukrzycowe, więc jestem pewna, że da radę. Chociaż lekko mieć nie będzie, bo choróbsko nas ostatnio nie rozpieszcza, delikatnie mówiąc ;)

          Zastanawiałam się, jaka będzie jej reakcja, jak jej to zaproponuję i wiecie co?? Ona się bardzo ucieszyła! Bardzo! Poczuła się "dorosła" i doceniona :)
          Oczywiście mówi, że się trochę denerwuje, ale jednocześnie powiedziała, że się pochwali koleżankom, że SAMA będzie o sobie decydować :) <3
          No i żeby sprawa była jasna, nie zabroniłam jej dzwonić do nas; zawsze, jak będzie miała wątpliwości może dzwonić, ale teraz to będzie jej wybór, jej decyzja.

          A jak jest u Was?? W jakim wieku Wasze dzieci, czy Wy sami zaczęliście sami decydować w jaki sposób prowadzić cukrzycę? Jakie macie zdanie na ten temat?

          Panna M z uśmiechem na ustach pobiegła do szkoły. Ciekawe na ile powodem była ta jej nagła samodzielność, a na ile torba pełna urodzinowych cukierów dla klasy :D

środa, 14 listopada 2018

Ten wpis miał być zupełnie inny....

               





                 14 listopada - Światowy Dzień Cukrzycy, WDD, World Diabetes Day.
             Tego dnia media (głównie internetowe) zalewa niebieska fala, bo niebieski to kolor diabetyków. W tym dniu wszyscy związani w jakikolwiek sposób z chorobą starają się przekazać choćby podstawowe informacje na jej temat, żeby ta wiedza szła w świat, który niestety wciąż jest mocno niedoinformowany w tej kwestii. Bo cukrzyca jest niewidoczna, przez co jest mocno bagatelizowana przez otoczenie.
          
     
       My obchodzimy ten dzień po raz 5ty. Ponad 2 tygodnie temu minęło 5 lat, od kiedy zdiagnozowano pannę M

              Miała wtedy niespełna 7 lat, 500* cukru we krwi i ponad 1000 w moczu. W kwasicy ketonowej, u progu śpiączki cukrzycowej trafiła do szpitala......

              Wspomnienie tego dnia wciąż wywołuje ciary, ale daliśmy radę, dajemy radę, chociaż cukrzyca nie odpuszcza, zaskakuje nas non stop. Dziwne po 5 latach, prawda??? A jednak....

              Dzisiejszy dzień też jest dla nas smutny, bo od kilku dni walczymy z poziomami cukrów, które rzadko gościły na naszych glukometrach do tej pory. "Lejemy" w Matyldę takie ilości insuliny, które jeszcze tydzień - dwa temu by ją zabiły, dosłownie. I próbujemy rozkminić co się dzieje: choroba, pogoda (ciśnienie), dojrzewanie, hormon wzrostu, wada sprzętu???? A może wszystko razem?? A może " po prostu" nagły wzrost zapotrzebowania??? Nie śpimy po nocach, budzimy Matyldę po kilka razy kłując ją penem, ale te korekty też nic nie dają. Poziomy non stop w granicach 250, czasem sobie podskoczą do prawie 400, a czasem z niewiadomych przyczyn spadną na chwilę do 40, żeby za chwilę znowu poszybować w niebo. Tak się cukrzyca z nami bawi w kotka i myszkę od tygodnia.

            Ten wpis dzisiejszy miał być zupełnie inny, miał być pozytywny, wesoły, jak większość wpisów na innych blogach, czy stronach cukrzycowych, ale wybaczcie - nie mam nastroju....Jestem zmęczona fizycznie i psychicznie.

            Jedyne za co dzisiaj jestem wdzięczna, to za insulinę, którą 96 lat temu, wynalazł Frederick Banting. 
           
           Dzięki niej moje dziecko dzisiaj żyje.

            Za chwilę powstanę, poprawię koronę i z uśmiechem na twarzy będę zaiwaniać dalej, bo taką mam naturę, ale jeszcze chwilę.....

            Dzisiaj wszystkim osobom chorującym na cukrzycę typu 1 i 2 życzę jak najwięcej dobrych dni i dobrych, przespanych nocy. Jak najwięcej dobrych poziomów mieszczących się w ustalonych przez Was zakresach.  Jak najmniej hiper i hipo. Jak najmniej powikłań.
            Jak najwięcej ludzi wokół Was, którzy rozumieją, albo przynajmniej starają się rozumieć, a nie udają, że wiedzą. Życzę Wam, aby cukrzyca nie ograniczała Was w żaden sposób, żebyście mogli spełniać swoje marzenia, jak i my to robimy. Życzę Wam dobrego, długiego życia :) <3
              
                                                       You are all my heroes :)


* norma cukru we krwi u zdrowego człowieka nie powinna przekraczać 140 po posiłku.

Za nakładkę na zdjęcie dziękujemy portalowi mojacukrzyca.org

            

piątek, 2 listopada 2018

Listopad miesiącem świadomości o cukrzycy

          





           Wczoraj rozpoczął się nowy miesiąc; listopad jest miesiącem świadomości o cukrzycy, a 14ego obchodzimy Światowy Dzień Cukrzycy. W tym roku obchodzimy go pod znakiem rodziny, tematem przewodnim World Diabetes Day 2018 jest Diabetes and Familly.
           Cukrzyca dotyka całą rodzinę, mimo, że choruje w niej tylko jedna osoba. W momencie diagnozy zmienia się życie całej rodziny, nie tylko samego chorego.
           Jeśli chcielibyście dowiedzieć się czegoś więcej na temat cukrzycy, pytajcie śmiało; tu, na blogu, lub na priv. Chętnie podzielę się z Wami moim doświadczeniem i wiedzą.
           28 października minęło nam 5 lat od kiedy zdiagnozowano pannę M, a więc obchodzimy WDD po raz piąty.
          Chętnie też posłucham/poczytam Wasze historie związane z cukrzycą, piszcie śmiało, zapraszam!

#WDD2018
#DiabetesandFamilly
#prawiezenormalnie








* zdjęcie pochodzi ze strony Diabetes Self Managment

Tajemnicza przesyłka od firmy Abbott.....

        Po powrocie z Euroweeku, czekała na nas niespodzianka - tajemnicza paczka od firmy Abbott.
Wyglądała tak:

     
                               Prawda, że intrygujący napis?? O pomyłce nie mogło być mowy ;)






        Panna M też już nie mogła się doczekać, żeby zajrzeć do środka, a więc zajrzałyśmy.
Oto, co zobaczyłyśmy: sensor, interaktywna bransoletka i naklejki oraz gadżety, a wszystko to w związku z wejściem na polski rynek aplikacji LibreLink.



Taki oto piękny zestawik ukazał się naszym oczom :)





Bransoletka i naklejki mają w środku chip. Po przyłożeniu do bransoletki telefonu z włączoną funkcją NFC od razu zostałam przeniesiona bezpośrednio do aplikacji LibreLink w sklepie GooglePlay. Fajne! :) Zawsze myślałam, że nie jestem gadżeciarą, okazuje się, że jednak jestem :P



Ciekawie wykonana instrukcja obsługi aplikacji.


Dzisiaj akurat zakładamy nowy sensor, wypróbujemy więc nową apkę. Za dwa tygodnie podzielę się z Wami moimi spostrzeżeniami. Wiem, że wielu z Was już stosuje tę aplikację, podzielcie się z nami swoją opinią. Chętnie poczytam :)