czwartek, 6 sierpnia 2015

Muzeum Powstania i nie tylko :)

W stolicy- dzień trzeci.


        Upały nadal mają się bardzo dobrze. Temp. w cieniu sięga 40 kresek. Uffffff....... no letko nie jest, ale co tam- zwiedzamy dalej. Ale- zwiedzamy mądrze, bo w pomieszczeniach klimatyzowanych :D
        Wczoraj cały dzień w Koperniku, a dzisiaj kilka h w Muzeum Powstania Warszawskiego. Pojechałyśmy tam naszym ulubionym środkiem transportu, czyli metrem. Ok. 12.30 weszłyśmy do Muzeum i przeniosłyśmy się w świat wojny- świat strachu, bólu, wszechobecnej śmierci, ale też i w świat nie gasnącej nadziei, siły walki i honoru, jakiego dzisiaj próżno szukać u większości ludzi.
        Miałam obawy co do reakcji moich dziewczyn, jak to odbiorą, czy się nie będą nudzić, jęczeć i narzekać, jak to mają w zwyczaju??? Czy będą pytać co 5 minut"kiedy idziemy"????
         Przed wyjazdem próbowałam im przybliżyć historię II WŚ i Powstania Warszawskiego, ale widziałam, że to do nich w ogóle nie trafia (może dobrze, że nie zostałam pedagogiem ;) )
         Okazało się, że zupełnie niepotrzebnie się "martwiłam". Dziewczyny były żywo zainteresowane.
Z zaciekawieniem słuchały opowieści powstańców "przez telefon", przyglądały się zdjęciom i eksponatom. Fajną zabawą było dla nich szukanie i kompletowanie kartek z kalendarza. Mamy wszystkie, i w domu je przeczytamy.
        Jednak zdecydowanie największe wrażenie zrobiło na nich, w Sali Małego Powstańca, opowiadanie chłopca  o swoim życiu podczas powstania-słuchały z zapartym tchem. Drugą rzeczą, która wywołała ciary u moich dzieci, było obejrzenie 6- minutowego filmu 3D - widok zbombardowanej Warszawy z lotu ptaka. Całość filmu dopełniała wyjątkowa muzyka.
        Mała dygresja: stojąc w kolejce, w oczekiwaniu na wejście do sali projekcyjnej widziałyśmy dzieci grające na swoich smartfonach i nie były to małe dzieci.....
        Trzecia rzecz, "to kanały". Moim zdaniem powinni jeszcze dodać tam "zapach" , jaki towarzyszył ukrywającym się w nich......
        Byłyśmy w drukarni, gdzie przemiły starszy podarował nam Biuletyn i usilnie, aczkolwiek bezskutecznie, próbował wytłumaczyć K znaczenie karykaturalnych rysunków, a drugi młodszy pan, pokazał nam, jak pracuje stara maszyna drukarska.
         Bardzo polecam odwiedzenie Muzeum każdemu powyżej 9 r.ż.
         Po skończeniu zwiedzania pojechałyśmy autem mojej koleżanki na Starówkę, gdzie zjadłyśmy obiad w Pizza Hut, bo nigdzie nie było tego, co dziewczyny chciały zjeść (cheesburger i zapiekanka).  Po wyjściu z restauracji poszłyśmy zobaczyć kolumnę Zygmunta i Zamek Królewski. Zrobiłyśmy obowiązkowe foty, a dziewczyny się schłodziły w kurtynach wodnych.
A potem pojechałyśmy na plac zabaw przy Parku Wilsona. Ten plac zabaw K i M określiły mianem "największego placu zabaw na świecie"
No był duży, ale bez przesady ;) Tam spędziłyśmy czas w bardzo miłym towarzystwie moich znajomych ze stolicy i wróciłyśmy "do domu". Metrem, jakby ktoś nie wiedział....
Chciałam jeszcze skoczyć do Tesco i troszku się zmartwiłam, spoglądając na zegarek, bo było po 21.
Ale miły pan nas poinformował, że z całkiem niedawno jeszcze, to Tesco było całodobowe i faktycznie tak było! Zapomniałam, że Warszawa, to nie nasza prowincja :)
        P.S. swoją drogą, samych miłych panów spotykam w tej naszej stolicy :)
        P.S. 2 wiecie, że tutaj metrowy konduktor sprawdza bilety chodząc między ludźmi na peronach i  w pociągach też??? No szok pani, szok!


       

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz